Rosyjska korporacja państwowa Roskosmos podpisała dwa kontrakty z agentem, amerykańską firmą Space Adventures, na komercyjne loty statkiem Sojuz MS-10 do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej - poinformował prezes korporacji i wicepremier Dmitrij Rogozin.
Nazwisk dwóch kosmicznych turystów Rogozin nie podał. Wiadomo, że pierwszy lot odbędzie się w 2020 roku, a drugi w 2021. W dalszych latach Rosjanie planują wykonywać do czterech komercyjnych lotów rocznie. Rogozin jest przekonany, że chętnych nie zabraknie.
I to, mimo że rosyjskie kosmiczne usługi turystyczne drastycznie podrożały od ostatniego takiego lotu w 2009 roku. Pierwsi turyści, a było ich dotąd jedynie siedmioro zapłacili w 2001 roku 20 mln dolarów za przygotowanie, lot, tygodniowy pobyt na stacji i powrót na Ziemię. Takich „szczęśliwców było czterech. Potem cena poszła w górę do 30 mln dolarów, a szósty i siódmy turysta zapłacili już po 35 mln dolarów.
Były to czasy, kiedy MSK była rozbudowywana, załoga składała się z dwóch osób, statek Sojuz MS-10 miał trzy miejsca. Potem załoga stacji zwiększyła się do sześciu astronautów i w Sojuzach nie było już miejsca dla turystów. Teraz Rogozin wyjaśnia, że program kosmicznej turystyki znów rusza, bo „w Sojuzach pojawiły się wolne miejsca". Teraz turyści zapłacą po 40 mln dolarów.
Od kiedy Amerykanie zamknęli swój program Space Shuttle, Rosjanie są monopolistami w transporcie w kosmos. I dobrze na tym wychodzą. Ceny podnieśli znacznie nie tylko na usługi turystyczne, ale i profesjonalne. Jak przypomina gazeta Wiedomosti, dekadę temu Roskosmos inkasował za dostarczenie astronauty na stację 22 mln dolarów. W 2018 r. cena przygotowania i dostawy astronauty w obie strony sięgnęła 82 mln dolarów od osoby.